środa, 10 kwietnia 2013

Czas na Rzeszów !!! :D

Posumowanie dwóch pierwszych meczów finałowych w Kędzierzynie-Koźlu.


W minioną niedzielę w Kędzierzynie-Koźlu rozegrano dwa pierwsze mecze finałowe Mistrzostw Polski w siatkówce. Zmierzyły się w nim dobrze wszystkim znane drużyny: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i ASSECO Resovia Rzeszów.

Pierwsze spotkanie z wynikiem 3:0 zakończył na swoją korzyść zespół gospodarzy. W zasadzie była to łatwa wygrana, bo Resoviacy nie pokazali swoją grą nic zaskakującego a popełniając multum błędów otworzyli przeciwnikowi drogę do zwycięstwa. Trudno znaleźć słowa na jakiś szerszy komentarz, gdyż mecz nie należał do tych niecodziennym, gdzie emocje sięgają zenitu. Lepsza dyspozycja ZAKSY doprowadziła do wygrania meczu, za co należy im się uznanie. Z kolei Resovia pokazała bardzo niski poziom gry.

Kolejne spotkanie warte jest dłuższego komentarza, bo można już było zaliczyć je do zbioru "wspaniałych widowisk" jakie w ostatnim czasie, w wykonaniu Resovii mieliśmy okazję obserwować.
Elementem zaskoczenia była zmiana atakującego drużyny z Rzeszowa, jak się później okazało- efektywna, gdyż na miejscu Jochena Shopsa pojawił się Zbigniew Bartman, późniejszy zdobywca nagrody MVP. Początek pierwszego seta pokazał nam znaczną przewagę Resovii w każdym elemencie gry. Zarówno zagrywka, atak, jak i blok oraz obrona były mocnym atutem drużyny z Rzeszowa. Nieco gorzej prezentowała się sytuacja u przeciwnika, bo nie najlepiej wypadała zagrywka i atak. Jednak pod koniec ZAKSA zregenerowała się, co skutkowało poprawionym wynikiem, ale nie zmieniało przewagi Resovii, która w stosunku 25:23 wygrała pierwszą partię, kończąc ją pięknym asem serwisowym.
Na początku kolejnej części spotkania Rzeszowscy gracze osłabili nieco blok i obronę, co skutkowało obniżeniem poziomu całej gry i co się z tym wiąże, stratą punktów. Skorzystała wtedy ZAKSA, która po porażce I seta zmobilizowała się i odrobiła straty, wciąż jednak z błędami w zagrywce. Resoviacy nie dali się jednak tak łatwo, bo w chwili, kiedy my widzieliśmy ich przybicie, drużyna zachciała znowu powalczyć o wygraną. Mimo wszystko z bardzo dobrym wynikiem i dyspozycją ZAKSA ukończyła tę partię na swoją korzyść, ogrywając Resovię 25:19.
Kolejny set pokazał nam znów bardzo silną drużynę z Rzeszowa, która zregenerowała siły, zniwelowała błędy i waleczna stanęła z podniesionym czołem naprzeciw rywala. ZAKSA podjęła rywalizację, ale nie dała rady odbudowanym Pasiakom. Choć wywiązała się równa walka, można było zauważyć ponowne osłabienie zagrywki a także bloku i obrony rywala. Nie było to jednak znaczne osłabienie, ale rzutowało na wynik, który w efekcie wzmocnił pozycję Rzeszowian. (25:22).
W ostatniej partii na pewno żaden kibic siatkówki nie mógł poskarżyć się na niedosyt emocji. Nasi siatkarze jak zwykle(pomijając wcześniejszy mecz :P) nie zawiedli, a my byliśmy świadkami wspaniałego widowiska. Od początku gra była bardzo wyrównana i każda z drużyn grała na wysokim poziomie. Naprawdę trudno było zgadnąć, czy konieczny będzie tie-break. Na szczęście nie był on koniecznością, bo po zaciętej walce Resovia wygrała również trzeciego seta wieńcząc go wynikiem 25:23.
Teraz czas na dwa kolejne spotkania w Rzeszowie. Miejmy nadzieję, ze ta rywalizacja skończy się już w 4 meczach a Pasiacy obronią słynną TwieRRdzę Rzeszów :D


-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Według mnie mecz był wspaniały. Dostarczył mnóstwa emocji po porażce poprzedniego dnia i wlał w serca nadzieję, że to nie koniec i na prawdę mamy szansę (i to nie małą) na obronę tytułu.
 Jestem pod wrażeniem obu drużyn, bo ZAKSA nie poddała się tak łatwo i walczyła do końca. Pokazała ze swojej strony ducha walki i przyczyniła się do tak emocjonującego spotkania.
Ostatni set kibicowałam na stojąco (Wiktoria tak samo) a kiedy na samym końcu piłka odbiła się i powędrowała na trybuny skoczyłam i wydałam z siebie głośne "JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEESTTTT!!!!!!!!!!" Nawet mój tata, na co dzień poważny mężczyzna zaskakuje mnie, gdy oglądamy mecze, bo zachował się dokładnie tak samo jak ja :D
Na szczęście mogłam już w spokoju siąść, zamknąć oczy i z radością powiedzieć sobie w duchu: "Udało nam się! Daliśmy radę! Wygraliśmy! Panie Boże, dziękuję Ci! "
I wtedy już mocne bicie serca stopniowo, choć jeszcze kołacąc zaczęło się uspokajać.
To było piękne spotkanie.
Było w nim wiele sytuacji wartych zapamiętania, jak na przykład ta komiczna scena, kiedy zawodnicy Resovii (słusznie) zaczęli "upominać" się o niesłusznie rozsądzonego punkta, a trener wkroczył by ich uspokoić i w efekcie sam dał się ponieść emocjom. Zbeształ Igłę i aż mi się wtedy zachciało śmiać, bo ten odchodząc, wyglądał jak mój pies skarcony przez tatę :D Nie zmienia to jednak faktu, że złość Rzeszowian nie miała podstaw, gdyż sędziowie zabrali Resovii punkta, który - wyraźnie było widać - należał się im.
Kolejną sprawą są teksty komentatorów (na których szczerze mówiąc trochę się wkurzyłam) ,np.
"Po tej bujnej czuprynie Francuza piłka się przepchnęła."
lub
"Cichy Pit cicho się zachowuje w dzisiejszym meczu" aż prosi się, by odpowiedzieć "No a jak ma się zachowywać, skoro to CICHY PIT??????!!!!"
Co jeszcze odnośnie komentatorów?? Nie wiem, jak Wy, ale ja odczułam ich stronniczość (nie po raz pierwszy z resztą). Może mi się to tylko wydawać, ale tak samo mieli moi rodzice, więc chyba coś w tym jest. Nie rozumiem, jak można po podniesieniu się drużyny wypominać jej błędy a mówiąc o drugiej, która znajduje się w niekorzystnej sytuacji, nieustannie chwalić ? To jest tylko moja opinia więc nie chcę tu wszczynać żadnej wojny :P Ale jeżeli chcecie podzielcie się swoją w komentarzach, bo coś ich ostatnio mało ;)

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Chciałam też przeprosić, że tak późno, ale teraz w moim życiu zaczął się intensywny okres przygotowań do testów gimnazjalnych i  bierzmowania a poza tym oczywiście obowiązki domowe, na które ciężko mi znaleźć czas, więc pomyślcie ile mam go na prowadzenie bloga. Zostaje na prawdę niewiele. Mam jednak nadzieję że posty się podobają, choć możecie odczuć lekką stronniczość, za co przepraszam, ale trwając w euforii po wygranym przez Resovię meczu nie jest łatwo pisać jako autor neutralny, a myślę, że na blogu to aż tak bardzo nie przeszkadza ( w odniesieniu do akapitu powyżej).


Weronika

P.S. Na opowiadanie będziecie musieli niestety trochę poczekać, ale postaramy sie jak najszybciej zmobilizować :)
P.S. Dacie radę do piątku dobić tysiąc wyświetleń?? To byłby świetny prezent na urodziny ;)
P.S. Udzielajcie się w tych komentarzach!!!!! :D













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz