wtorek, 2 lipca 2013

Jak Feniks z popiołów...

Zgodnie z obietnicą już dziś, zapewne długo wyczekiwany przez Was, naszych kochanych czytelników post w wersji XL :D

Panowie i Panie od czasu zakończenia sezonu los przyniósł bardzo dużo tematów, które były warte uwagi, ale z drugiej strony nawałnica obowiązków i spraw, często związanych z zakończeniem szkoły, uniemożliwiła nam systematyczną obecność na tym blogu.
 (PS. Już nie jesteśmy GIMBUSAMI ! :P)

W ciągu ostatniego weekendu wiele się wydarzyło. Każdy z członków naszej siatkarskiej rodziny, który był nieco przygnębiony po ostatnich porażkach Orłów mógł wreszcie ujrzeć  drużynę z tamtego sezonu, tę Zwycięską Drużynę. Emocje dostarczone w meczach z Argentyną są rekompensatą za wszelkie wcześniejsze smutki. Jednak te porażki na coś się przydały... Były nie tylko kubłem zimnej wody dla naszych graczy, ale również wyłoniły spośród tłumu "kibiców" tych dla których liczy się wygrana, a nie to co jest sercem siatkówki- Faith, Hope, Love. Na szczęście wiara Prawdziwych Kibiców zaowocowała dwoma zwycięstwami, które są światełkiem w tunelu na drodze do Mar del Platy. My nie zawiedliśmy siatkarzy, a oni odpłacili się tym samym. Kiedy wszystkim wydawało się, że marzenia o obronie tytułu są już ruiną, nagle nasi Wielcy Siatkarze podnieśli się jak Feniks z popiołów. Nie chodzi tu tylko o formę, ale głównie o znacznie poprawione morale.  Te dwa zwycięstwa były im bardzo potrzebne i miejmy nadzieję, że są początkiem zwycięskiej passy.

Wracając do meritum, mecze w Bydgoszczy i Gdańsku były ogromną dawką niespodzianek. Jedną z nich bez wątpienia jest wspaniała gra Kuby Jarosza, który okazał się godnym zmiennikiem najlepszego atakującego ubiegłorocznej LŚ- Bartmana. To pokazuje jak równy skład ma nasza drużyna narodowa. Kolejnym zaskoczeniem okazał się atak El Capitano z 3 metra. Tzw. pipe w wersji light i wykonaniu środkowego był jeszcze bardziej efektowny niż zwykle. Mogliśmy również zaglądnąć do jakże szerokiego słownika Bartosza Kurka... ;D

 Jednym słowem: DZIĘKUJEMY. I oby jak najdłużej dane nam było siadać przed telewizorem i zdzierać gardła, bo to najpiękniejsza rzecz pod słońcem.

Pozdrawiamy ;) Wiktoria i Weronika :D

PS. Miejmy nadzieję, że do szybkiego usłyszenia/napisania :D
2 PS. Dzisiaj z okazji święta dziennikarza sportowego troszeczkę się w nich wczułyśmy :D Wybaczcie... ;*




2 komentarze:

  1. Nareszcie nasi poprawili swoją grę ;) Teraz trzeba trzymać kciuki za zwycięstwa nad Bułgarami ;D

    Jarosz zdecydowanie pokazał się od dobrej strony.. szczególnie w piątek w Spodku ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jarosz w tegorocznej edycji LŚ przechodzi sam siebie :D Nawet nie wiedziałam jakim wspaniałym jest graczem.

      Piszę to już po meczu z Bułgarami... Szkoda... Trudno cokolwiek napisać tak na szybko... Niestety żegnamy się z Mar del Platą... :(

      Usuń